OŚWIADCZENIE ORGANIZATORA LETNIEGO WYPOCZYNKU

„Obóz letni na Mazurach” w terminie 27.06-03.07.2018r.

 

Jako organizator wypoczynku letniego „Obóz letni na Mazurach”, który odbył się w terminie 27.06-03.07.2018r. jestem winna wyjaśnienia rodzicom dzieci, które na nim przebywały. Wyjaśnienia dotyczą zakwaterowania w Ośrodku Wczasowym Ostrów Pieckowski w Gminie Piecki.

Niestety nastąpiło duże zamieszanie z zakwaterowaniem dzieci i kadry. Kilka dni przed wyjazdem tj. w piątek 22 czerwca 2018r. pani kierownik Ośrodka Wczasowego Ostrów Pieckowski w którym miałam zarezerwowane pokoje a dokładnie 34 pokoje (parter i piętro Pawilonu B oraz parter Pawilonu A) poinformowała mnie, że „pani która zastępowała ją w styczniu wpisała moją rezerwację nie sprawdzając innych wcześniejszych rezerwacji i że nie ma dla nas wystarczającej ilości miejsc”. W takiej samej sytuacji znalazły się także inne grupy, które przyjechały  dwa dni później. Zapytałam ją, jak ona sobie to wyobraża i co ja mam teraz zrobić? Przez kilka następnych dni niby szukała rozwiązania, po czym poinformowała mnie, że ma dla nas domki a nie pokoje w pawilonach i pokoje na 30 osób ale w innym ośrodku tj. w Gościńcu „Echo” w Pieckach oddalonym o  ok.3 km lub że możemy zmienić termin na inny…!

To drugie rozwiązanie nie wchodziło w grę, ponieważ zgrać 120 dzieci na inny termin było by niemożliwe, nie wspominając, że już miałam wykupioną polisę ubezpieczenia dzieci i kadry, opłacone w całości trzy autokary a także wpłacone zaliczki na rezerwację różnych atrakcji…

Domki, które mam zaoferowała są 6 osobowe a tak przynajmniej informuje strona internetowa ośrodka. W rzeczywistości domki były przygotowane na 8 miejsc tj. dwie sypialnie po 4 łóżka, salon w którym był stół i krzesła, rozkładana podwójna kanapa, szafka z umywalką a także łazienka. Domków dostałam 9 a powinnam mieć ich 13. To też grupa nr 3 (20 osób + wychowawca) została zakwaterowana w innym miejscu – w Domu Weselnym Gościńca „Echo”, w którym dzieci miały pokoje 4-osobowe. Tam też zakwaterowano trzech kierowców. W dniu przyjazdu tj.27 czerwca ok. godziny 11 dowiedziałam się, że mam tylko 9 domków… i że więcej nie ma bo są zajęte  przez inną grupę!

W domkach, które zostały mi przydzielone z saloników zrobiliśmy trzecią sypialnię tj. trzy łóżka zwykle lub zwykłe i piętrowe. Wówczas było w nich 11-12 miejsc. Niestety nadal brakowało miejsc i dlatego w dwóch domkach w których mieszkali chłopcy z grupy nr 4 i grupy nr 5 zastąpiono łóżka zwykłe na piętrowe.

Trzech panów wychowawców (pan Bartek, pan Piotr i pan Hubert) zostali zakwaterowani w starym domku robotniczym w którym czas zatrzymał się w latach 80-tych… No i tym sposobem „udało mi się” zakwaterować wszystkich uczestników obozu.

Powiem szczerze, że nawet teraz już po zakończeniu obozu nie mogę się z tym pogodzić, ponieważ robię kolonie od 7 lat i nigdy nic takiego nie miało miejsca. Zawsze mam wszystko dopięte na ostatni guzik. A niektóre dzieci jeżdżą ze mną już kilka lat. Mało tego, byłam w tym ośrodku rok temu na kolonii 2-tygodniowej i było super. W tym roku byłam tam także na 4-dniowej „Zielonej Szkole” z uczniami i też było wszystko zgodnie z rezerwacją. Nic więc nie wskazywało na to, że tak może być… A tu takie zamieszanie wyszło.

Jedyne co mogłam zrobić to zorganizowałam, że jeden autokar dowoził chłopców z grupy nr 3 i pana Piotra Kozaneckiego na każdy posiłek i na zajęcia (za co zapłaci ośrodek!)

W dodatku od soboty nastąpiło pogorszenie pogody a niedziela i poniedziałek załamała się już całkowicie, było 13-15 stopni i padał deszcz. Przez to nie zrealizowano wszystkich punktów programu w niektórych grupach, bo akurat na te dni były przewidziane m.in. kajaki.

Żeby tego było mało, to jedna dziewczynka z grupy najmłodszej przyjechała na obóz z jelitówką… a rodzice nie poinformowali nas o tym przed wyjazdem. No i jak łatwo się domyślić od niej następne dziewczynki się zaraziły i wymiotowały prze trzy kolejne dni. Możecie mi Państwo wierzyć lub nie, ale zarówno Ja, jak i pani Agnieszka i Natalia nie spałyśmy te trzy noce, myjąc i przebierając wymiotujące dzieci, zmieniając pościel oraz podając leki. Jakoś dałyśmy radę.

Coś w tym jest, że jak się coś wali to za chwilę też i wali się reszta.

Owszem, dostałam od Państwa liczne podziękowania za fajną kolonię a także informacje że dzieci są zadowolone, że za krótko i że już szykują się na wyjazd za rok do Rabki Zdrój.

Za to serdecznie Państwu DZIĘKUJĘ.

W większości to starsze dzieci są zadowolone z obozu ale nie tylko, a młodsze dzieci z racji mniejszej odporności psychicznej bardziej przeżywały niewygody i cały pobyt na wypoczynku.

28 lipca jadę do Rabki Zdrój na 2-tygodniową kolonię i nie wiem jak się do tego zbiorę no ale przecież muszę się zmobilizować podwójnie, ponieważ kolejne 128 dzieci jedzie na kolonię żeby miło i atrakcyjnie spędzić czas.

W przyszły roku do Rabki Zdrój + Park Rozrywki Energylandia chcę zabrać na tydzień tą grupę, która była teraz na Mazurach. Liczę się z tym, że niektórzy rodzice nie zdecydują się na wyjazd ze mną i rozumie ich. Dlatego jest mi bardzo przykro z tego powodu, bo do tej pory wszystkie moje obozy i kolonie były bez zarzutu.

Jeszcze raz BARDZO PRZEPRASZAM za zaistniałą sytuację.

 

Daria Walczykiewicz